Na podwórku u państwa Jasińskich, zamieszkujących niewielką wieś na Podlasiu już od 3 lat niszczał całkiem rześki niegdyś samochodów – Volskwagen Golf GTI pierwszej generacji. Jego dawne piękno, moc i dynamika zostały pewnego dnia zatrzymane. Wszyscy zapomnieli o tym jak pięknie pokonywał wiraże i jak szybko – na swoje czasy – potrafił osiągnąć magiczne 100km/h. Zrywy na sypkiej nawierzchni oraz taplanie się w błocie były jego specjalnością.
Kiedy nadszedł schyłek jego czasu, a części przestały być remontowane lub wymienianie stał się pojazdem służącym za taksówkę wożącą państwa Jasińskich do pobliskiego miasta i z powrotem. Smutny los dawnej legendy przerodził się w rutynę, sam pojazd nieco osłabł, pobladł i zupełnie zwątpił w to kim tak naprawdę jest. Po dłuższym czasie bezpłciowego użytkowania zupełnie odszedł w zapomnienie, wkomponowując się w ogródek. Z czasem wokół opon zaczęła rosnąć wysoka trawa, a okna przykryły się taką warstwą brudu, że nie sposób było zajrzeć do środka bez otwierania drzwi.
Pewnego dnia na terenie posesji, na której znajdowało się GTI znalazł się kurier z paczką, który – jak się okazało – był fanem motoryzacji. Jego tajemnicze spojrzenie szybko powędrowało w dalszą część podwórka, gdzie za całkiem okazałym kępkiem wyschniętej, żółtej trawy dostrzegł legendarnego Golfa. Nie tracąc czasu porozumiał się z państwem Jasińskich w sprawie odkupienia pojazdu, a transakcja dokonała się. Nie myśląc dłużej popchnął sprawę dalej i za sprawą skup samochodów tym razem to on odsprzedał swój nowy pojazd znajomemu, który był pasjonatem starych pojazdów. Długie tygodnie renowacyjnej pracy sprawiły, że silnik GTI znów ożył a potężny huk z rury wydechowej dawał znać samochodów na szosach, że oto zbliża się rywal, któremu lepiej ustąpić.